HANKA
emocjonalnie zagubiona, próbująca poskładać się do kupy,
pani architekt, zakochana w najlepszym przyjacielu, uwodzona prze Facundo,
bardzo atrakcyjna dla mężczyzn, lubująca się w wódce, paląca chyba za dużo
papierosów, samotna
ANDRZEJ
zakochany w żonie Winiarskiego, niezdecydowany,
skomplikowany, trochę z charakteru przypominający babę
FACUNDO
uwodzicielski, przystojny, typowy Argentyńczyk, próbujący
zdobyć na wszelkie sposoby Hankę
Podniosłam leniwie ociężałą powiekę, prawie natychmiast znów
ją opuszczając z powodu cholernego światła słonecznego przebijającego się przez
rolety do mojego pokoju. Ból głowy był wprost nie do zniesienia, a wody
potrzebowałam w tym momencie chyba bardziej niż wszystkie dzieci Afryki razem
wzięte. Mimo generalnie mówiąc, nienajlepszego poczucia podniosłam się z łóżka,
opierając się chwilę na łokciach i oddychając ciężko.
Andrzej otworzył drzwi sypialni z trzaskiem, który byłby w
stanie obudził umarlaka, a mi chyba rozłupał czaszkę na dwie części, które
zaczęły boleć jeszcze bardziej.
-Hanka, akurat wtedy kiedy tak bardzo cię potrzebuję ty
musiałaś zachlać się w trzy dupy. Jesteś naprawdę niemożliwa.
Śmiesznie wywrócił oczami, a ja zebrałam się w sobie i
wstałam z łóżka, lekko się chwiejąc.
-No wreszcie, chodź do kuchni, zrobiłem kawę, bo czułem w
kościach, że twój dzisiejszy poranek nie będzie należał do najprzyjemniejszych.
Czuł w kościach. No jasne. Nie czuje w kościach że jestem od
dwóch lat beznadziejnie w nim zakochana, ale co tam.
-A tak na serio?- spytałam, niemalże jednym ruchem
opróżniając cały kubek i oblizując wargi.
-Karol cię widział, jak śpiewałaś pod jego blokiem serenady.
Razem z Conte.
Spojrzał na mnie z wyrzutem, nie próbując nawet ukrywać jak
bardzo nie lubi Argentyńczyka i jak bardzo nie odpowiada mu fakt, że kręci się
on obok mnie.
-Aha. Zdaje się że przyszedłeś tu, bo mnie potrzebujesz,
Wronka.
Rozpromienił się, bo uwielbiał dyskutować o swoim życiu i
domagać się od innych by rozwiązywali jego problemy, które swoją drogą, czasem
bywały żałośniejsze niż rozhisteryzowanych kobiet.
-No tak, ale całkiem inaczej wyobrażałem sobie tą wizytę.
Nie widzieliśmy się od tygodnia, oczekiwałem że powitasz mnie z większym
entuzjazmem, czy coś.
-Mam rozumieć, że ty nie potrafisz posługiwać się telefonem
i wystukać mojego numeru albo zwyczajnie przyjść tutaj?
Chyba zrobiło mu się głupio, bo spuścił głowę i zaczerwienił
się, co niewątpliwie dodało mu jeszcze więcej uroku.
-Oj Hania, przepraszam, no.
Przecież się nie gniewam idioto. Nigdy nie potrafiłam być na
ciebie zła i nie dostrzegałam twoich błędów i wad. Wiedziałam, że kiedyś po
prostu to wszystko wróci, robiąc ze mnie emocjonalną kalekę, ale póki nieszczęście
nie nadchodziło był dla mnie po prostu facetem idealnym.
-Nieważne, lepiej wytłumacz się z budzenia mnie o
skandalicznie wczesnej porze i przerywaniu samotnego cierpienia.
Andrzej westchnął, a potem spojrzał cielęcym wzrokiem gdzieś
przed siebie. Machnęłam mu ręką przed oczyma, ale nie zareagował, tak samo jak
na szczypanie po ręce i ciągnięcie za uszy. Gdy wreszcie odwrócił się do mnie,
był cały rozpalony i niemalże dygotał, a ja przestraszyłam się, że zaraz mi
powie o jakiejś tajemniczej chorobie której nabawił się podczas pobytu w Iranie
a wykryto ją dopiero teraz.
-Ona wróciła, rozumiesz to? Widziałem ją dzisiaj,
rozmawiałem, czułem jej zapach. Jej ciało się tak bardzo zmieniło o drugim
dziecku, ale wciąż wydaje się takie miękkie i miłe w dotyku. Zaprosiła mnie na
imprezę powitalną, wiesz że mieszka w twoim bloku?
Dziwne uczucie niemocy sparaliżowało mnie, gdy próbowałam
zrobić obojętną, a wręcz znudzoną tym wszystkim minę. Andrzej obarczał mnie
swoją nieszczęśliwą miłością, która w porównaniu z uczuciem do niego stawała
się wręcz nie do zniesienia; na każdą wzmiankę o niej mój żołądek robił salto.
Wciąż dyskretnie dawałam mu do zrozumienia że Dagmara nie jest nim
zainteresowana, bo zwyczajnie jest szczęśliwa z Michałem i kocha go najbardziej
na świecie. Niestety ludzie omamieni namiastką jakiegoś uczucia każdy gest mają
za znak. Zaprosiła go na tą cholerną imprezę, bo mieli na niej być wszyscy z
klubu; nawiasem mówiąc moje zaproszenie rozgościło się w spamie już na dobre.
Uśmiechnęła się bo była miłą i bardzo otwartą kobietą, która ceniła sobie
spokój i dobre kontakty z innymi, jak więc mogła być niesympatyczna dla kolegi
Michała z drużyny? Miałam jednak dość powtarzania
tego zakochanemu kretynowi codziennie, by jedyną odpowiedzią był tekst że
miałam go wspierać a nie dołować.
-Dlaczego nic nie mówisz Hanka? Nie cieszysz się?
Oh tak, wprost skaczę z radości że przyjechała kobieta, za
którą usychałeś z tęsknoty, ale z którą nigdy nie będziesz, bo ona ma
poukładane i idealne życie bez ciebie. Ty jednak nie potrafisz tego zrozumieć,
chociaż na początku naszej znajomości wydawałeś się inteligentnym facetem.
-Cieszę się Wronko, nawet nie wiesz jak bardzo. A teraz
spadaj, bo chyba będę rzygać.
Próbowałam się skupić na projekcie, lecz wszystko zlewało mi
się w jedną wielką czarną plamę. Nie pomagał także Andrzej, co chwilę wypisując
z pytaniem, co byłoby lepszym prezentem dla niej na powitanie i czy przypadkiem
nie wiem jakie kwiatki lubi najbardziej.
Rozpaczanie nad setną filiżanką kawy przerwało mi brutalne
trzaśnięcie drzwiami. Chwilę później do salonu wszedł Facudno, co zirytowało
mnie jeszcze bardziej, jeśli to było możliwe.
-Cześć Hanka, przyszedłem ci pomóc wyleczyć kaca.
-Cześć Facu, kac już wyleczony, możesz iść do domu.
Zaśmiał się tylko i rozsiadł obok na sofie, wypijając
resztkę mojej herbaty.
-No ale co ty, nie masz ochoty na zajebisty seks?
Uniosłam brwi i zdecydowałam się spojrzeć na Conte, który
uśmiechał się cwaniacko tuż nad moją twarzą.
-A widziałeś gdzieś tutaj Michała Winiarskiego?- spytałam,
teatralnie rozglądając się na boki. Facu prychnął urażony, co jednak nie
przeszkodziło mu w położeniu dłoni na moim udzie i robieniu na nim kółek.
-Boże, kobietko. Jesteś taka jędzowata i niemiła dla mnie,
że sam nie mam pojęcia po co tu przychodzę. Chociaż patrząc się na ciebie w tym
momencie, mam wrażenie że robię to z litości. Jesteś taka samotna, że w
rzeczywistości kochasz moje towarzystwo, lecz nie chcesz się do tego przyznać
kochanie. Po prostu brak ci odwagi do niektórych rzeczy.
-Nie, po prostu nie chcę się z tobą przespać Facundo, pomimo
całej mojej sympatii do ciebie.- wzruszyłam ramionami, dopijając resztkę
wystudzonej już herbaty i ruszając z pustym kubkiem do kuchni.
-Jak to NIE CHCESZ?- wydawał się tym faktem tak zszokowany,
że nie ruszył się ani kroku, a ja zdążyłam opłukać naczynie, wytrzeć blat i
zrobić kolację.
-Zwyczajnie, chcesz kanapkę?- podsunęłam mu pod nos talerz,
lecz on tylko prychnął na nie bezczelnie, więc je zabrałam.
-A szkoda, malinowe pomidory to najlepsze, co może być na
świecie.- rozsiadłam się wygodnie na kanapie z pilotem do telewizora, a on
wciąż stał na puchatym dywanie, gdzie zostawiłam go dwadzieścia minut temu.
-Conte, czemu ty tu jeszcze stoisz?- zapytałam, udając że
nie widzę jak co chwilę spogląda w mój dekolt, mając z tej pozycji doskonały
widok.
-Nie wierzę w to, że nie chcesz się ze mną przespać.-
próbowałam na niego spojrzeć jak na debila, lecz troszkę utrudnił mi to swoim
czekoladowym spojrzeniem próbującym mnie rozebrać; z równowagi wytrącały mnie
też jego ogromne, ciepłe dłonie: jedna na udzie, a druga w okolicach szyi,
która pewnie juz pokryła się czerwienią.
-To nie tak że nie chcę, po prostu nie mogę.
Brawo, Hanka. Jesteś największą idiotką na świecie, która po
prostu kiedyś zginie za swoją głupotę. Chyba czas z tym wszystkim skończyć- po
prostu powinnam zacząć likwidować szkody, które niszczyły mi życie, a były
spowodowane własną nieodpowiedzialnością. Właśnie zbierałam siły, żeby
odepchnąć od siebie Conte, lecz on sam odsunął się ode mnie, powodując niemałe
zdziwienie na mojej twarzy. On sam też miał rozchylone usta i coś w stylu
totalnego zaskoczenia gościło na jego twarzy.
-Jak to nie możesz? Przecież jesteś taka piękna, a taka
samotna, bo nie mogłabyś nic przede mną ukryć, kochanie. Nie jesteś lesbijką,
bo za każdym razem kiedy tak zrobię- tutaj przejechał nosem po mojej szyi, a ja
poczułam napływające zewsząd fale gorąca- czerwienisz się, masz dreszcze i
chcesz jeszcze, a zakonnicą nie chcesz zostać, bo ostatnio rozmawialiśmy o Bogu
całą noc i ostatecznie okazało się, że wierzysz w niego całym swoim małym samotnym
serduszkiem, ale masz do niego kilka zastrzeżeń. O co więc chodzi, Hanka?
Jak mam wytłumaczyć mężczyźnie, dla którego uczucia są
skomplikowane jak dla mnie fizyka, że gdy tylko dotykam innego mężczyzny, czuję
się jakbym zdradzała Andrzeja, który już od dawna namawiał mnie do tego, żebym
sobie kogoś znalazła. Jak? Przecież to tylko facet, który myśli tylko o seksie,
siatkówce i jedzeniu.
-Sam tego chciałeś, zmusiłeś mnie do tego. Mam okres, ciocia
przyjechała, truskawkowo mi, teraz już rozumiesz?
Zrozumiał.
Spełnienia marzeń wam życzę, samych sukcesów, niech po prostu będzie coraz lepiej.
Przepraszam za szablon i nazwę, bo to już się gdzieś przewinęło, ale nie miałam czasu i warunków technicznych do grzebania się w innych szablonach, więc wybaczcie mi to.
Ziel taki prezent mi wystarczy. Bohaterka, która kocha Andrzeja, chcę przespać się z Michałem i może to zrobić z Facundem jest fajna. I ma prawie wszystko.
OdpowiedzUsuńZiel nie przepraszaj. Po prostu bądź i nie miej głupich pomysłów z tym że znikasz co? Mogę się dowolnie lekko foszyć o Lucę, ale Facu na subtelności to Facu we właściwym miejscu. Po prostu.
OdpowiedzUsuńBawi mnie ten cały mit narosły koło Andrzeja w rzeczywistości. On jak dla mnie jest po prostu spoko, a tu jest po prostu głupi i šlepy ot co. Taki lajf, ale i tak ygh Wrona! A Hanka jest póki co nielogiczna jak Kepner z Chirurgów. Zostaję sobie to jasne, ale ponownie proszę żebyś to skończyła i nie znikała. Skop tyłek maturze pis joł
zajebiste. tyle powiem. i gdyby nie Twitter to pewnie by mnie tu nie było
OdpowiedzUsuńCholernie mi tego brakowało.
OdpowiedzUsuńczuję się tu dobrze, pomimo mojej antypatii do Wrony. zostaję.
OdpowiedzUsuń